Witam i o zdrówko pytam

22:16


Z rok mnie tutaj nie było! Jak się macie? Jak idzie Wasza walka?
Czy ktoś się stęsknił za moim bełkotem? 👀

Jestem właśnie w trakcie tworzenia tekstu o samookaleczaniu się i o tym jak go zaprzestać. Co sądzicie?   Pamiętajcie, że prowadzę tego bloga z myślą o Was. 
Dajcie mi znać czego potrzebujecie. 😏

                                            


BTW ogłoszenia parafialne:

Udostępniam Wam moje nowe konto e-mail. Jeśli się zastanawiacie dlaczego nie odpisywałam: zapomniałam hasła. Don't judge me 😂😂😂


notskinnyhappy@gmail.com


Jeśli macie jakieś pytania dotyczące recovery, czy nawet z nim niezwiązane piszcie śmiało. Łatwiej mi się odpisuje na maile, gdy mogę je przeczytać 👆💁





Przepraszam za moją składnię i mały misz-masz - muszę znowu wejść w rytm pisania.
 Bądźcie wyrozumiali, pls 😓

Do usłyszenia niedługo!


✊✊✊✊



Not skinny happiness



You Might Also Like

19 komentarze

  1. Super ze jesteś 😍😍 napisz czy u Ciebie wszystko dobrze !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 U mnie całkiem nieźle. Dużo się pozmieniało. A jak u Ciebie? :D

      Usuń
  2. Ale z jedzeniem wszystko ok ?? U mnie walka..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie już od lat jest wszystko ok.
      Opowiedz więcej - z czym masz nadal problem? :)

      Usuń
  3. Ograniczam nadal ważę ok. 40 kg wzrost 165 cm i uważam że wyglądam normalnie poza tym bez przerw jestem w ruchu nie mogę nOrmianie posiedzieć musze chodzić albo chociaż stac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim musisz przybrać na wadze. Bez tego nadal anoreksja będzie Ci wmawiać, że wyglądasz normalnie. Jesz minimum 3000kcal? Z autopsji Ci powiem, że ciężko o zahamowanie potrzeby ciągłego ruchu bez odpowiedniego odżywienia mózgu. Myślenie nadal będzie szwankować.

      Usuń
  4. Nie jem.. boje się. . Nie wiem jak uporać się z tym lekiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku będzie płacz i zgrzytanie zębami. Będziesz miała ochotę wybiegać wszystkie kalorie. Ale z czasem idzie przywyknąć. Jak myślisz - ile możesz aktualnie zjadać kalorii?

      Usuń
    2. Mniej niż 2 tysiące i większość Spale bardzo ciężko jest mi się przełamać

      Usuń
    3. Zacznij dokładać do diety 500kcal tygodniowo. Będziesz się bała, więc to nie jest usprawiedliwienie. Masz się zmuszać. Codziennie. Nie ma jednego sposobu na lęk. Tu się pojawia kwestia przekrzyczenia głosu choroby swoim głosem.

      Usuń
  5. Kochana, to nie bełkot. Nawet tak nie mów. Czy wiesz, że polecam Twojego bloga wszystkim anorektyczkom które do mnie piszą? - Ania, Wilczo Głodna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow! Jestem w ogromnym szoku - serio. Ktoś kto pisze książki wie o moim istnieniu haha
      Dzięki wielkie <3 To dużo dla mnie znaczy!

      Usuń
  6. Cześć! Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo czekałam na Twój powrót. Trafiłam na ten blog po 1,5 rocznej walce z wiatrakami, gdy nie miałam już totalnie siły, w jeden wieczór pochłonęłam dosłownie wszystko, co w tamtym momencie tu było. W tą i z powrotem wertowałam Twojego aska. I tak przez kolejne 2,5 roku z różną częstotliwością, w chwilach słabości. Chcę Ci podziękować, chociaż zdarzały się momenty, w których z bezsilności miałam do Ciebie ogromny żal, ze się nie odzywasz, ale przez cały czas miałam nadzieję, ze to dlatego, ze zaczęłaś ‚normalnie’ żyć. I po raz n-ty czytałam i czytałam, i uspokajałam swoje myśli tym, co napisałaś dla nas wcześniej. Oczywiście z rożnym skutkiem, to była walka o każdy dzień, w którym każdy głębszy oddech był sukcesem. I tak do dzisiaj, momentu w którym zajrzałam tu juz nie w poszukiwaniu ratunku, ale z czystej ciekawości. Gdy zdarzają się chwile słabości, ale jedzenie nie jest juz substytutem życia i odczuwania, a ćwiczenia i ruch - przyjemnością (hahah powiedzmy ;D), a nie przymusem i karą, katowaniem się. I mimo ze ten niepokój, czy lęk który przez cały czas siedzi gdzies tam z tylu głowy czasem dochodzi do głosu i daje o sobie znac - da się go zagłuszyć dziewczyny. Przemówić mu - sobie do rozsądku, chociaż na początku strasznie się awanturuje, krzyczy jeszcze głośniej, nasz umysł i ciało cierpi. I właśnie w takich momentach nie pozostaje nic innego, jak zagryźć ząbki i przemówić do samej siebie siłą argumentów i wiarą, ze naprawdę warto przecierpieć. Dziękuję Ci, nie wiem, czy bez Twojego bloga znalazłabym się w tym miejscu. A do Was, wszystkich fighterek, niezależnie od Waszej wagi, podejscia i nastawienia - uwierzcie tej dziewczynie, wtedy ta praca staje się łatwiejsza. I cały czas do przodu, nawet jeśli zrobicie parę kroków do tylu. To nadal droga do normalnego życia, kręta, wyboista i wyczerpująca. Ale smak ‚zwycięstwa’ jest lepszy, niż tego zakazanego przeklętego ukochanego batonika. Bo będzie smakował satysfakcją i spokojem. I możesz go spróbować w każdej chwili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo mnie to cieszy! Gratuluję Mała!
      Domyślam się, że mój brak czasu odbijał się na czytelnikach, jednak, żeby dawać siłę Wam muszę sama ją w danej chwili mieć :(

      Dziękuję za to, co napisałaś. Naprawdę zależy mi na tym, żeby osoby czytające tego bloga nie myślały o mnie jak o odosobnionym przypadku. Ciężko się przełamać, a Twój komentarz na pewno doda otuchy naszym niejadkom. :)

      Jeszcze raz dziękuję!

      Usuń
  7. Przychodzi taki moment podczas tej choroby, że już nie masz siły "walczyc" w sensie jakby to była walka sama ze sobą, z tym chochlikiem (tak go nazywam) w środku, który ciągle mówił mi, że nie moge jeść, że jestem gruba, brzydka i nic nie warta. Rok temu po kolejnej wizycie u lekrza, bezowocnej, beznadziejnej i totalnie bezsensu wziełam sie w garść i postanowiłam, że koniec ! teraz Ja bede rządzić, nie CHOCHLIK! . Ja dokladnie wiedziałam co mi jest, ale udawałam , że w sumie nie wiem czmeu nie mam okresu już drugi rok, czemu jestem słaba, wkurzona , wiecznie zła. Planowaliśmy wesele, wspolne zycie, a ja bujam sie po lekarzach i udaje, że zbieram zycie do kupy...życie zebrałam do kupy dopiero teraz, półtorej roku cięzkiej walki z samą soba, z tym chochlikiem. I to dzieki Tobie , bo byłas motywatorem, bo odpowiedziałas na wiele pytań , bo wspierałaś. miałam gorszy dzien, odpalałam bloga, czytałam i tak w kółko. Jest cięzko, ale warto. Odzyskałam swoje życie, teraz patrze na to z boku i myśle, że to nie byłam ja... dziwne uczucie. Jeszcze dużo pracy przede mną, jeszcze w głowie czasami coś tam się odezwie, jeszcze nie jestem 100 % pewna siebie , ale jest dużo dużo lepiej. Jedzmy, żyjmy, dbajmy o siebie! to na początku recovery wygląda tak przerażająco, a teraz po czasie uwązam, że nie można tyle przy tym myślec, poddać sie temu , akceptować i życ dalej. zycie mamy jendo, nie marnujmy go! dzieki za bloga! myśle, że wilu z Nas pomógł w odnelezieniu spokoju!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i gratuluję wygranej oraz oczywiście zaręczyn!
      Tak jak wspomniałaś - najważniejsze jest uświadomienie sobie, że sam siebie okłamujemy. Przy okazji - co to za wesele bez gastro fazy <3
      Wszystkiego najlepszego, kochana!

      Usuń
  8. Masz moze konto na instagramie? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawa jestem co u Ciebie słychać! Jak sobie radzisz w życiu mając taką przeszłość i czy tematyka zaburzeń jest już całkowicie za Tobą! Twój blog bardzo mi pomógł w moich zmaganiach!

    OdpowiedzUsuń