Poczucie normalności, o które walczymy...
13:22
Dzisiaj wstałam rano i ujrzałam słońce. Uwielbiam, gdy promienie słoneczne wpadają do tego pokoju i muskają mnie po twarzy swoim ciepłem. Pojawił się uśmiech. Tak znikąd.
Poszłam do kuchni zrobić jajecznicę, nie dbając, ani o jej kaloryczność, ani o to, że dałam za dużo oliwy. Tak po prostu.
Później usiadłam sobie z gazetą w ręku i czytałam , co jakiś czas wyglądając przez okno na słońce, które ostatnio tak rzadko się pojawia. Poczułam szczęście i spokój.
Po jakimś czasie doszłam do wniosku, że czas iść zrobić zakupy. Zgarnęłam siatkę, ubrałam kurtkę i wyszłam. Kiedy dotarłam do sklepu właściwie nie wiedziałam, co chcę kupić. Przechadzałam się między półkami i wkładałam do koszyka, to co "może mi się przydać". Bez sprawdzania etykietek, bez oglądania produktów oraz wychodzenia z pustymi rękoma.
W drodze powrotnej na moim telefonie włączył się utwór, którego słuchałam w ostatnie dni przed chorobą. Kojarzył się ze słońcem, z wakacjami, z beztroską i zdrowiem. Uśmiechnąłem się do siebie, bo teraz znowu do mnie pasował.
To będą pierwsze wakacje od 3 lat podczas których nie będę ważyć truskawek z ogrodu przed ich zjedzeniem. Pierwsze wakacje podczas których nie będę powstrzymywać się przed chęcią zjedzenia nieplanowanych lodów. Pierwsze wakacje podczas których pójście na grilla wieczorem i zjedzenie tam czegoś nie będzie żadnym wyzwaniem. To będzie okres, kiedy nie będę miała wyrzutów sumienia związanych z tym, że SIEDZĘ czytając książkę, że leżę opalając się, że nie "muszę" ćwiczyć codziennie i starać się spalić "nadprogramowych" kalorii.
Warto było przez to przejść. Wyzdrowieć. Pokonać to. Płakać nad obiadem, gdy za późno wstałam, musiałam zjeść wszystkie trzy planowane posiłki w ciągu godziny i czułam jakby brzuch miał mi eksplodować. Warto było również płakać nad tortillą z McDonald's, ponieważ była "za tłusta".
Wyrzuty sumienia, kłótnie z rodziną, jedzenie pierwszej kostki czekolady przed czterdzieści minut, picie Nutri Drinków, ciągłe uczucie beznadziejności. No cóż. Nadal było warto.
Dopiero teraz tak naprawdę doceniam małe rzeczy i oczywiście to, że wyzdrowiałam CAŁKOWICIE, pomimo tego, że przy długości okresu trwania choroby szanse na to nie były duże. Jestem wdzięczna za to, że żyję.
Trzymam za Was kciuki. Aby ten czas też był dla Was przełomowy i, abyście za miesiąc, dwa czytali to i powiedzieli: "To o mnie. Zrobiłem to."
xxx
A tutaj coś pozytywnego (musiałam się naszukać, bo normalnie słucham rocka :D)
(Refren: Since you been gone I can breathe for the first time wygrywa wszystko :D
4 komentarze
Bardzo cieszy mnie to, że udało ci się wyswobodzić z uścisku obsesji jedzenia i ćwiczeń. Z pewnością było warto. :) Trzymaj się ^^
OdpowiedzUsuń~ MM.
http://another90sgirl.blogspot.com/
Dziękuję :D Mam nadzieję, że Wam też się uda! ;)
UsuńDzisiaj każdy poczuł wiosnę i ten dzień skłonił mnie również do refleksji nad odżywianiem. Trzeba zwalczyć swoje zdrowie,żeby tak jak Ty,cieszyć się słońcem i spacerem do sklepu z głową w chmurach,nie kaloriach. Mam nadzieję,że niedługo każda z Nas będzie to czuła. Gratuluję.:)
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję! <3 Dacie radę. Całym sercem w Was wierzę :*
Usuń