Potrzeba ciągłęgo ruchu - jak sobie radzić?

16:37

Hejka :D

 Na początek chciałabym przeprosić za nieregularność wpisów, ale tyle się dzieje w moim życiu, że nie wiem w co ręce włożyć, a głowa jest cały czas bombardowana kolejnymi dylematami. :P

Gdy byłam chora ćwiczenie stało się moją obsesją. Dzień bez jakichkolwiek aktywności fizycznych nie mógł istnieć. Problem stawał się coraz większy. Sprawdzałam w internecie ile kalorii spala się podczas danej czynności. W końcu wyrzuty sumienia występowały nawet podczas zwykłego siedzenia. To było straszne. 
Do mojej szkoły musiałam jechać autobusem przez ponad godzinę. W trakcie jazdy nie mogłam przestać ruszać nogą. Mam na myśli to "nerwowe" poruszanie nogą w górę i dół lekko potupując. Każdego dnia. Rano i po południu. Z jednej strony wiedziałam, że jest to co najmniej dziwne, ale przecież nie mogłam tego zaprzestać, bo widziałam powiązanie tego ze wzrostem mojej wagi. Odejmowałam od mojego dziennego bilansu kalorycznego szacowaną ilość kalorii, jeśli danego dnia byłam zmuszona przez szkołę, rodziców, lekarza itp. dłużej przebywać w pozycji siedzącej. Gdy autobus miał 10-minutowe opóźnienie odczuwałam jakiś dziwny strach, potrzebę jak najszybszego wyjścia stamtąd. Wstania.
 Telewizję oglądałam tylko u siebie... na stojąco... Jedząc swoją poranną przekąskę stałam. Licząc zadania z matematyki - stałam. To wszystko było okropnie nienormalne i nielogiczne. Po zjedzeniu "nightsnacka" przygotowanego przez rodziców ćwiczyłam siedząc na fotelu. Kiedy rodzice wchodzili mogłam natychmiast przesłać, co uznałam za "genialny pomysł". Ponadto, kiedy tylko nikogo nie było w domu lub cała rodzina przebywała na parterze ja zasuwałam ze skipem A na środku pokoju, aż nie poczułam komfortu psychicznego, albo nie dawałam rady dłużej. Ćwiczyłam w ten sposób szczególnie wtedy, gdy wydawało mi się, że mama dała mi na przykład 50 gramów ziemniaków więcej. "Przecież trzeba to spalić!"  - myślałam. Tak naprawdę liczyły się dla mnie każde kalorie. Nawet 10. Jeśli danego dnia miałam za dużo o 10 kalorii musiałam to spalić! 
Ponadto prawda jest taka, że cokolwiek zjadłam od razu to traciłam i nie dawałam żadnych szans organizmowi na regenerację. Niszczyłam go dalej, aż pewnego razu moje serce nie wytrzymało. Zaczęło łomotać, czułam się tak jakby moja twarz miała spłonąć, nie mogłam oddychać, gdy spojrzałam w lustro, moja twarz miała kolor ciemnego różu. Przestraszyłam się, zaczęłam krzyczeć i płakać. Mama przybiegła i od razu oznajmiła , że dzwoni po karetkę. W ostatniej chwili ubłagałam ją o nierobienie tego. Zgodziła się. Na szczęście. Inaczej znowu trafiłabym do szpitala.


To wszystko nie miało kompletnego sensu. Tak naprawdę anoreksja wmówiła mi jakieś bezpodstawne bzdury, a ja to wszystko "łykałam" i niszczyłam się dalej, aż doprowadziłam się do powyższego stanu. 

Założę się , że 90% z Was ma podobne doświadczenia z niemożnością zaprzestania ćwiczeń. Pewnie zastanawiacie się , co można z tym zrobić? Jak wyjść z tego zamkniętego koła?



ANOREKSJA JEST W TWOJEJ GŁOWIE-TO TY MOŻESZ MIEĆ NAD NIĄ WŁADZĘ

 

 

Przypomnij sobie swoje życie sprzed choroby. Siedziałaś wieczorami z rodziną oglądając filmy, po posiłku szłaś poczytać książkę i co? Cały czas tyłaś? To, że nie ćwiczyłaś/stałaś podczas nowego odcinku ulubionego serialu wpływało na to, że Twoje BMI sięgnęło 30? 
Nie.
Ale anoreksja będzie Ci powtarzać te wszystkie bzdury przeczytane w internecie. Że podczas stania spalisz o kilka kalorii więcej niż w trakcie siedzenia, co oczywiście jest dla Ciebie wystarczającym argumentem. Powiem tak - nie wiem, czy to rzeczywiście prawda (nie jestem naukowcem :P), ale weźmy to na zdrowy rozsądek. Zakładamy - człowiek spala o 10 kalorii więcej na godzinę w pozycji stojącej, w trakcie dnia siedzisz z 9 godzin (oczywiście to jest przykład, który teraz wymyśliłam), czyli wychodzi na to, że spalisz w ciągu doby o 90 kalorii mniej. ED może Ci teraz podpowiadać: ZA DUŻO, aby nic z tym nie zrobić Ale czy rzeczywiście? Po pierwsze masz teraz jeść 3000 kalorii, czyli te 90 to "całe"... 3% z Twojego dziennego zapotrzebowania. I co? Nadal to jest dużo? :P
Po drugie masz jeść MINIMUM 3000. Więc jeśli pierwszy argument Cię nie przekonuje potraktuj to jako dodatek do tych 3000 kalorii. I tyle :D


MUSZĘ ZROBIĆ TO CARDIO!

Ale po co? Przecież jesteś w recovery. Nie masz w praktycznie w ogóle tkanki tłuszczowej, Twoje ciało jest zdewastowane, prawdopodobnie nie masz okresu, Twoje kości są niczym purchawki, ciało zaczyna spalać również mięśnie. I nadal chcesz ćwiczyć? Każda ochota na trening jest wmówiona Ci przez anoreksję. Jest to namawianie do niszczenia samego siebie. 5 minut Twoich ćwiczeń na środku pokoju niszczy Twoje ciało. Przez anoreksję nadal mam problemy z nauką. Kiedyś przychodziło mi to z ogromną łatwością, a teraz? Potrafię czytać coś 10 razy i nie pamiętam z tego prawie nic. To dlatego, że niedożywienie i owe MORDERCZE ĆWICZENIA zniszczyły go. Powiem Wam tylko, że narządy naprawdę długo się regenerują :( 



Obrazek po prawej przedstawia Twoje kości po długotrwałej anoreksji. Średnio, prawda?

PSYCHICZNA POTRZEBA SPALANIA 

Podświadomie czujesz potrzebę spalenia tego ogromnego obiadu, albo dodatkowego batonika. No tak. To dlaczego nazywasz się osobą będącą w recovery? Skoro to co dajesz swojemu ciału zaraz mu odbierasz? Posłużę się przykładem: dałbyś biednemu nowe buty, ale po godzinie byś po nie wrócił i z z zimną krwią mu je odebrał. Tu jest dokładnie to samo. 
Przecież w ten sposób ratujesz siebie! Masz odbudować ciało, zyskać wolność, zacząć żyć. Daj ciału szansę. Ono naprawdę robi świetną robotę, ale i ono kiedyś "wykituje". Moje już zaczynało dochodzić do tego punktu. Aż kiedyś nie będziesz mógł złapać oddechu (jak ja) lub po prostu się nie obudzisz. Bum.



MOJE CIAŁO JEST "OBWISŁE". CHCĘ MIEĆ TYLKO TROCHĘ MIĘŚNI

To raczej nie wyjdzie. Jesteś strasznie chudy/a, nie masz tkanki tłuszczowej i ćwiczysz. Efekt? Tak jak wyżej wspomniałam - spalasz organy i mięśnie. Świetnie! Chyba nie o to chodzi, prawda?

Ponadto Twoje ciało nie jest obwisłe. Są dwie opcje: albo masz Water Retention, albo wmawia Ci to anoreksja. 


W tym momencie pamiętaj , że samoakceptacja i obiektywne spojrzenia na swoją sylwetkę przychodzi dopiero NA KOŃCU. W trakcie recovery prawie nigdy u nikogo nie występują. Oczywiście wszystko "dzięki" anoreksji, która nie pozwala Ci na zaakceptowanie siebie, ponieważ wtedy nie miałaby żadnych szans na ponowne wciągnięcie Cię do "swojego" chorego, autodestruktywnego świata.



A WIĘC BĘDĘ ĆWICZYĆ MNIEJ, OKEJ?

Nie. Masz przestać ćwiczyć w ogóle. Jeśli nie przestaniesz zostaniesz nadal w sidłach ED. Ponadto (dotyczy się to płci żeńskiej), aby wrócił okres musisz dać ciału spokoju i odpowiednich składników odżywczych. Możesz spróbować zmniejszać ilość ćwiczeń w tygodniu, jednak nie mogę potwierdzić skuteczności tego zabiegu. Dla mnie najlepszą metodą jest odcięcie tego grubą kreską. 

Aby to sobie ułatwić możesz wypisać sobie powody dla których nie powinieneś tego robić. Możesz użyć moich, a potem dodać jakieś swoje.
 




Życzę Wam powodzenia , kochani! Trzymajcie się! :*

xxx

 

You Might Also Like

4 komentarze

  1. Przeszłam przez dokładnie takie samo piekło i naprawdę nie życzę tego nikomu. Dobre rady, na pewno ktoś, kto dopiero wchodzi w ten problem otworzy oczy i to zrozumie. Trzeba znać granice, znaleźć równowagę. Co do zdania, że nie powinno się ćwiczyć, nie do końca się z nim zgadzam. Ruch jest potrzebny, jeśli będzie się cały czas siedzieć i przechodzić z sypialni do kuchni, z kuchni do toalety, z toalety do sypialni to też będzie kiepsko (są takie przypadki, może nie dokładnie takie jak napisałam, ale w przybliżeniu). Grunt to podejście do wszystkiego z głową. ;) Btw, super szablon. ;D
    ~ MM.
    http://another90sgirl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D
      Wszystko co napisałaś to prawda, jednak ćwiczenia naprawdę nie są wskazane, ponieważ ciało potrzebuję odpoczynku. To jest tak, jakbyś miała grypę, ale chodziłabyś po dworze w krótkim rękawku :D

      Usuń
  2. Cześć! Co z chodzeniem? Niestety jestem uzależniona od chodzenia i 6000 kroków to dla mnie minimum. Co mogę z tym zrobić?

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślalam,że to tylko ja....ciągle na stojąco,wszędzie piechotą albo rowerem...po 20 tyś krokow dziennie...

    OdpowiedzUsuń