Dwa do przodu, trzy do tyłu. Jak utrzymać progres w recovery

12:58

Wiele osób pisze do mnie rozpaczliwe maile z prośbą o wsparcie. Bo już nie mogą, boją się iść dalej, to wszystko ich przeraża, przerasta. To nie jest nic nadzwyczajnego. To "normalna reakcja" anoreksji na próbę stłumienia jej. Pamiętam moment, gdy robiłam krok naprzód, ale za chwilę się cofałam, w obawie przed zbyt szybkim odzyskiwaniem wagi, bądź inną niż spodziewana reakcją ciała na zwiększenie kaloryczności posiłków. Na tym etapie można trwać latami. Jest tylko jedna droga, aby z tego wyjść - wybierz - albo się cofasz do piekła , albo wychodzisz stamtąd na zawsze.





Pamiętaj o celu i o tym, co już wiesz o chorobie

Jeśli jesteś ze mną od początku, na pewno czytałeś wszystkie posty (lub ich większość) więc powinieneś teoretycznie wiedzieć wystarczająco dużo, aby się nie cofać. Jednak mimo to cały czas otrzymuję wiadomości dotyczącego tego samego. Są to pytania na które w 90% odpowiadałam w postach/asku/mailach. Naprawdę nie trzeba od razu do mnie pisać powtarzając pytanie, żebym na 100% to potwierdziła. :D Jeśli napisałam coś raz, to to cały czas jest aktualne. Żadne z Was nie jest jednorożcem i mówienie rzeczy typu: Ja na pewno mam wolniejszy metabolizm, więc nie mogę tyle jeść. nie ma sensu. 

Kiedy przychodzi chwila zwątpienia, zanim wpadniesz w szał/rozpacz, zaczniesz pisać rozpaczliwą wiadomość ;) spróbuj poukładać to sobie w głowie. Połącz fakty, przypomnij sobie, o czym już wiesz, co przeczytałeś na moim blogu, co odpowiedziałam Tobie lub innym osobom na asku. To tworzy jedną całość. 

Oczywiście nie mówię, że panika nie będzie następować, ponieważ jest to praktycznie nieuniknione. Sęk w tym, aby nauczyć się racjonalizować to co myślisz. Rozróżniać, co mówi anoreksja, a co mówisz Ty. Musicie pamiętać, że recovery to praca nie tylko nad swoim zdrowiem fizycznym, ale także psychicznym. I tutaj warto dodać - ja nie mogę w 100% wyleczyć Waszej głowy. To Wy musicie nad tym pracować. W chwilach paniki zatrzymaj się i pomyśl:

Czy moje lęki są uzasadnione?
Czy nie czytałem o normalności tego , co się ze mną dzieje?
Czy to nie jest część recovery?
Czy to nie anoreksja mi to podpowiada?

Nad sposobem myślenia trzeba pracować - nie ma zmiłuj się ;)

Extreme Hunger

Teraz przejdźmy do tematu, który jest królem mojego aska, maili i tym podobnych. Extreme Hunger. Uczucie ciągłego mentalnego głodu. Uczucie żołądka bez dna i tzw. "Coś bym jeszcze zjadł".

TAK. To normalne, że rzucasz się na jedzenie i nie możesz się opanować. TAK. To normalne, że masz ochotę głównie na słodycze, których sobie odmawiałeś przez tak długi czas. I TAK - musisz temu sprostać.

Temu tematowi poświęciłam już bardzo wiele czasu, jednak widzę, że to Was jeszcze nie przekonało. ;) To jest normalne zjawisko. Mówiłam Wam, że tak będzie. Tak jak kiedyś już wspominałam macie w tym momencie super sytuację, ponieważ wiecie, co się dzieje. Wiecie czemu to służy i, że zwycięstwem nie jest pohamowanie tego, tylko poddanie się temu. Zwycięstwem nie jest również zapchanie się marchewkami i pomidorami, aby stłumić rzeczywiste pragnienia organizmu. On cały czas daje Wam znaki, tyle, że Wy go nie zawsze słuchacie ;)
W moim przypadku EH zdarzało się codziennie. Na początku wieczorem, później te pory były różne - nieraz jadłam tak przez cały dzień. Chodzi o to, aby to zaakceptować. Tak musi być i tyle.





Ważenie się i mierzenie obwodów

Gdy widzę, że ktoś zadaje mi pytania, w którym umieszcza swoje obwody ud mam ochotę zawiesić całą działalność - naprawdę. Mogę gadać, gadać, gadać - nie ważcie się, nie mierzcie - bo woda, bo pokarm w jelitach, bo wzdęcia, ale nie! Muszę słuchać o tym, że ktoś na jakimś etapie recovery ma chudsze uda niż Ty.

Posłuchajcie. Każda sylwetka się diametralnie różni. Jeśli mamy kilka osób o identycznym BMI - one będą mieć kompletnie inne wymiary, będą kompletnie inaczej wyglądać. Porównywanie się do kogoś w recovery nie pomaga w żadnym stopniu. Tylko zatrzymuje progres. I na pewno wiecie dlaczego. Osoba chora ma zaburzony obraz siebie i gdy ujrzy kogoś kto jest tak samo szczupły jak ona i tak stwierdzi, że to ona jest spaślakiem, ma grubsze nogi, ohydny tłusty brzuch. Jaki w tym sens? Żaden.

Tak jeszcze a propos wagi - jeśli już sobie założyłeś, że ważysz się np. raz w miesiącu, to nie waż się , gdy masz Water Retention. Bardzo łatwo jest stwierdzić, czy woda się zatrzymała. Wiem, że to powoduje u wielu ludzi zatrzymanie się postępu. Ja serio wiem, jak to może dla Was wyglądać w lustrze. Wydaje się, że zyskało się wiele kg w krótkim czasie, jednak to jest wielka bzdura. 

Pamiętam, jak na początku recovery zatrzymywała mi się woda (wtedy ważyłam się bardzo często - ale o tym już pisałam, więc nie muszę teraz mówić jakie to było debilne :D). Gdy widziałam duży przyrost na wadze od razu panikowałam zmniejszając (później podświadomie) ilość jedzenia. Efekt? Gubiłam z 0,5 kg na tydzień. Znowu. Dopiero w dalszym etapie byłam w stanie przemówić sobie do rozsądku. Wiedziałam, ze przed okresem ważę dużo więcej i to całkowicie normalne. Widziałam również spuchnięte kostki, odciśnięte od pościeli ciało. I to jest właśnie klucz. Aby nauczyć się uciszać anoreksję i zacząć myśleć zdroworozsądkowo. Wiem - to nie jest rzecz, która się poprawi z dnia na dzień, ale nad tym trzeba pracować. Koniecznie - bez tego ani rusz.



Dziwna, modna dieta, to nie jest rozwiązanie

Wiem, że poświęciłam temu ostatni post, ale to jest warte przypomnienia. Dieta wegańska, bezglutenowa i inne już bardziej skrajne nie są rozwiązaniem problemu. To tylko zatrzymuje progres. (pisałam o tym w poście o etapach recovery) Jasne, są ludzie, którzy muszą to zrobić ze względów zdrowotnych, ale gdy widzę, że ktoś mówi o tym jak to dieta wegańska genialnie wpłynęła na to jak się teraz czuje i na wyzdrowienie z zaburzeń odżywiania, to nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. Czyli wychodzenie ze znajomymi, bieganie i szukanie jakiejś wegańskiej knajpy jest normalne? Albo to, że spędzasz kilka godzin dziennie w poszukiwaniu najlepszego wegańskiego ciasta? Niestety nie. Można tu właściwie podrzucić definicję słowa - zdrowy (w przypadku zaburzeń odżywiania). Twoje życie nie kręci się wokół jedzenia. Jesteś w stanie zjeść wszystko (oczywiście nie mam na myśli jedzenia tatara, jeśli go nie lubisz ;) ). Nie boi się poczęstować czymś u znajomych. Wyjdzie na niespodziewaną pizzę. Ma normalny obraz ciała. Nie myśli ciągle o wyglądzie. Kilogramy przestają mieć znaczenie, a z jedzenie czerpiesz radość. Nie panikujesz, gdy zjesz za dużo placka na imieninach cioci. Nie wykluczasz z diety żadnych produktów dla "zdrowia". (nie mówię o ludziach, którzy są uczuleni na coś.) Nie wydajesz swoich ostatnich oszczędności na jakieś dziwne superfoods ze sklepów internetowych. 
To do tego właśnie dążymy.




Waga idealna dla Twojego organizmu bardzo często różni się od tej sprzed choroby

U mnie jest to waga wyższa o 9 kg. Tak jak mówiłam - przed chorobą miałam niedowagę, która jest tak samo niezdrowa dla ciała  jak nadwaga. Teraz mam BMI w normie i myślę, że organizm lepiej funkcjonuje teraz. Tutaj również nie ma co się porównywać do innych osób po recovery. Jednej osobie waga się zatrzyma na BMI 21 innej na 19. I proszę Was - nie mylcie zdrowej wagi z nadwagą. Sprawdźcie sobie tabelkę z BMI - od kiedy zaczyna się nadwaga - 25. Żeby dobrze wyglądać i być zdrowym nie trzeba mieć BMI 18,5. Po to są te widełki - każda osoba jest inna - zarówno jej organizm Tutaj wszystko wraca do sfery psychicznej nad którą trzeba wciąż pracować. AKCEPTACJA, AKCEPTACJA, AKCEPTACJA. 


Co jeszcze zatrzymuje Wasz postęp? Podzielcie się tym ze mną w komentarzach. :)



You Might Also Like

18 komentarze

  1. Po pierwsze przyznaje się, że byłam jedną z panikujących!
    Rozjaśniłaś mi wiele, ale żeby nie zasypywać Cię mailami, chętnie też podzielę się tym co jeszcze siedzi mi w głowie :)

    1. Okres miałam nawet przy wychudzeniu, więc mam większy problem z oszacowaniem wagi docelowej. Wiem, że będzie wtedy kiedy się zatrzyma i nie będzie rosnąć, ale skoro to woda i resztki, to jak to rozpoznać? :)

    2. I tu kolejna sprawa. Niektórzy startują z bardzo niskich bmi, a ja miałam ponad 16 (wiem, że to też wychudzenie i bardzo mało, ale wiadomo, że czas mm będzie się różnił od dziewczyn oscylujących przy 15 itp.) Jak poznać, że czas schodzić? Psychicznie przyznam, że nie czuję się gotowa i to się zapętla. Aczkolwiek jestem na mm półtora miesiąca i zaczęłam się nad tym zastanawiać.

    3. Co z osobami, które jedzą 3000+? Czy wypady ze znajomymi (dodatkowo), EH i tym podobne oraz ich częstotliwość wpływają na wagę? Czy jeśli ta waga jest już normalna/ prawie normalna, to wciąż mogę tak żyć sobie?

    4. I kwestia EH, którego temat jest wielki :D Nie mogłam go rozpoznać, bo bywało tak, że nie czułam głodu, byłam przejedzona, ale moje myśli chciały jeść chociaż ciało miało dość (bywało też uczucie tego ,,głodu", ale nie za każdym razem) i wtedy jadłam. Stwierdziłam, że jak ograniczę też psychikę ,,bo to nie EH", to na pewno nie zaczne zdrowo myślec. Czy dobrze robiłam?

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Po prostu się zatrzyma :D
      2. Ale z czego chcesz schodzić? Po prostu waga stanie na pewnym poziomie przy jedzeniu 3000 kalorii. Nie ma znaczenia, że startowałaś z BMI 16 (to nadal bardzo niskie BMI)
      3. To nie ma wpływu na wagę, za to genialnie wpływa na psychikę ;) Możesz :D Potem to już i tak przechodzimy na intuicyjne jedzenie, więc ze spokojem :)
      4. Nie. To było właśnie EH. Miałaś na coś ochotę, pomimo sytości. ;)

      Usuń
  2. Dołączam się do ostatniego wpisu - punkt 4 :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ah jeszcze jedna kwestia :)
    5. Są osoby pełnoletnie, które też czasem/ często chodzą na imprezy :) Jak traktować alkohol? Wliczać/ nie wliczać? Patrzeć na to, że codziennie coś wpadało ponad 3000, a dodatkowo czasem EH, więc to 3000 się rozmyło, szczególnie pod koniec mm kiedy bmi wskoczyło no normę? To już nie przesada?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wliczałam alkoholu do bilansu, pomimo tego, że szczególnie pod koniec recovery często imprezowałam :D
      To nie jest przesada. Przy końcu recovery non stop miałam EH ;)

      Usuń
  4. Czy można skontaktować się z Tobą przez maila? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie hamuje przede wszystkim myśl o przybraniu zbyt dużo w trakcie recovery. Że waga się nie zatrzyma, tylko będzie ciągle rosnąć. Ale o tym już pisałaś :) Jest to jednak ciągle jedna z rzeczy, z którymi psychicznie nie umiem sobie poradzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety ta myśl ciągle krąży po głowie. Trzeba nauczyć się ignorować ten głos :)

      Usuń
  6. Obawiam się, że moje MM jest ,,roztrzepane", tzn. jem raz 3000,raz 4000 raz EH, a raz ochota jedzenia więcej. Dwa miesiące prawie za mną, waga w normie i zastanawiam się czy to szkodzi, czy jest ok, ale kontrola w głowie, i ONA próbują mi wmówić, że robię coś źle. Hm? Czy nie skacze za bardzo po kcal, czy to źle, inni jedzą 3000... Ale przeczytałam Twoje notki i widziałam, że miałaś różne dni, aczkolwiek miałaś dużo niższe bmi niż moje przy początku choroby. U mnie to wygląda tak, że na mm wystarczyłoby mi dwa miesiące, ale jakiś rozsądek w głowie mi mówi, że nie jestem gotowa, że może trochę to woda, i że po 7 latach ograniczeń (mimo, że najskrajniejsze BMI było ponad 16, ale spowolniony metabolizm pozwalał na nie chudnięcie na małych bilansach) dwa miesiące to raczej za mało. Ale czy mogę dalej jeść tyle kcal? Tak różnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli organizm czasem nadal pcha Cię ku EH, to prawdopodobnie oznaka, że to jeszcze nie koniec recovery :) A jakie masz teraz mniej więcej BMI? :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Myślę, że około 19 :)
      Jeśli po dwóch miesiącach mogło wzrosnąć z 16 i to nie woda :* Jest w porządku czy jednak coś z mm idzie nie tak?

      Usuń
  7. Oprócz wszystkich tu wymienionych przez moje poprzedniczki powodów powstrzymujących przed recovery, pod którymi podpisuję się obiema rękami (też oczywiście tak mam), u mnie występuje jeszcze jeden, niesamowicie źle się czuję fizycznie po przejedzeniu, brzuch mnie tak boli i do tego jeszcze inne mało ciekawe historie gastryczne, a do tego ciągle czuję psychiczny głód, nie umiem go zaspokoić i w rezultacie nie dość, że psychicznie, to jeszcze fizycznie źle się czuję. To jakaś masakra!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem :/ Pamiętam ten ciążowy brzuszek. Po napadzie pij dużo wody - to robi różnicę - serio - wzdęcia szybciej znikną.
      No to jest ten paradoks - że niby czujesz się po EH źle, ale to dobrze działa na Twoje ciało i psychikę :D

      Usuń
  8. Mam pytanie do czytelników tego fajnego bloga. Czy jest wśród Was osoba po 40? Ja mam 46 lat i anoreksję. Ciągle się boję, czy mój organizm będzie reagował tak samo jak wszystkich młodych chorych. Tzn. czy rzeczywiście obudzi się mój metabolizm i utrzymam normalną wagę po przytyciu, czy z racji wieku i samego faktu, iż w tym wieku metabolizm już nie jest tak szybki jak u młodych, nie będę umiała zatrzymać się w tyciu. Może ktoś z Was ma jakieś doświadczenie w tym temacie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj kochana ... bardzo proszę Cię o rade, mianowicie...juz nie mam siły. Zawsze gdy staram się wyjść z tego gówna, wpadam w bulimię , a raczej anoreksje bulimiczna :( Jeśli mam wybierać z dwojga złego wolę ane, bo przynajmniej mam JAKO TAKĄ kontrole :( co mam zrobić.. co zrobić gdy napycham się do bólu żołądka po czym wszystko muszę zwrócić .... jestem totalnie rozbita

    OdpowiedzUsuń