Ważyć się, czy nie ważyć - oto jest pytanie
10:37
Na początku mojego recovery przed każdym ważeniem denerwowałam się. Z jednej strony chciałam przytyć, z drugiej bałam się , że może przytyłam za dużo. Co prawda - gdy patrzę na to z perspektywy czasu nie wiem o co chodziło z tym "za dużo", bo co z tego, że przytyłabym o 500 g więcej niż poprzednio? Miałam obsesję dotyczącą sprawdzania tego. Mogłam się ważyć na początku co parę dni, ale to było...
IDIOTYCZNE.
GDY LICZBY STAJĄ SIĘ OBSESJĄ
Przez to, że tak często kontrolowaliśmy moją wagę podsycałam moją obsesję krążącą wokół tych liczb. Definiowało mnie to. Sprawdzałam moje BMI, które nieuchronnie przybliżało się do mojej wagi sprzed choroby.
"O Jezu. Co ja zrobię? Na pewno będę się czuła okropnie z tą wagą! Jak gruba świnia do końca życia. Nie pogodzę się z tym..."
Te zwiększające się liczby nie były na początku żadną motywacją dla mnie. W mojej głowie czasem obijały się myśli: "Dobrze robisz. Dajesz radę." , lecz anoreksja krzyczała tak głośno. Czułam się źle. Widziałam jak waga rośnie. A ja czułam się niekomfortowo nawet z BMI 15.
CYFRY NA WADZE PRZEKŁADAJĄ SIĘ NA TWOJE SAMOPOCZUCIE
W pewnym momencie moi rodzice zauważyli zależność, którą ja również dostrzegłam. Otóż zauważałam przyrost wagi głównie wtedy, gdy rano waga pokazywała więcej. Często dopóki nie wskoczyłam na to destruktywne urządzenie nie widziałam tego.
RÓŻNICE MIĘDZY WAŻENIEM Z RÓŻNYMI PRZERWAMI
Więc na początku ważyłam się bardzo często, co bardzo negatywnie wpływało na moje recovery.
Ponieważ jak wiemy anoreksja będzie się bronić, a na początku kompletnie nie potrafimy tego wyciszyć. Wracając do historii - gdy rodzice zauważyli jak źle to wszystko działa stwierdzili, że ważenie raz w tygodniu będzie w porządku. Oczywiście jak się domyślacie to ja wynegocjowałam, abym mogła się ważyć tak często. Rodzice chcieli, żebym robiła to rzadziej. Anoreksja znajdzie argument na wszystko.
Po podjęciu tej decyzji od razu poczułam zmianę. Napięcie się zmniejszyło, a anoreksja przestała być karmiona chociaż z tej strony.
Potem ważyłam się coraz rzadziej, jadłam dużo i widziałam różnicę. Oczywiście cały czas zauważałam zmiany w moim ciele, lecz te liczby przestały mnie już tak bardzo definiować. Nie mówię, że całkowicie, bo anoreksja w mojej głowie nadal dobrze się bawiła moim kosztem, ale było lepiej.
Najlepszy moment recovery miał miejsce w momencie, gdy przestałam się ważyć. Bo to wtedy stwierdziłam, że...
Ciało wie co robi. Ono nie chce mieć wagi z którą będzie się czuć niekomfortowo, a funkcjonowanie organizmu będzie zaburzone. Najwyżej będę ważyć o parę kilogramów więcej niż przed chorobą. Lepsze to niż siedzenie w takim bagnie do końca mojego życia.
I to właściwie zmieniło wszystko. Mieszkałam wtedy w akademiku, miałam już EH i nie miałam możliwości ważenia się. Jadłam grubo ponad 5000-6000 kalorii, widziałam, że moje ciało się zmienia, ale skoro miałam daną tą szansę od organizmu stwierdziłam: BĘDĘ GO SŁUCHAĆ. Nie wrócę do punktu wyjścia.
Najlepsze jest to, że to właśnie w akademiku odzyskałam najwięcej kilogramów tylko o tym nie wiedziałam. Później, gdy EH się zatrzymał po powrocie do domu na weekend się zważyłam. I co się okazało? Mam wagę w normie.
Co więcej miałam wagę nie tylko w normie, lecz również ważyłam więcej niż kiedykolwiek w moim życiu.
I CO?
I to co mnie zszokowało: zamiast przerazić się tym, tak jak to było wcześniej. Panikować. Poczułam dumę. Ogromną. Nigdy czegoś takiego nie czułam. Ani wtedy, gdy w gimnazjum zakwalifikowałam się na Mistrzostwa Polski, ani gdy wygrałam konkurs. NIGDY. To było coś niepowtarzalnego.
Ja myślałam normalnie. Waga przestała się liczyć. Kompletnie. I wtedy wiedziałam, że dokonałam czegoś, co przez wszystkich było uważane za niemożliwe. Wyszłam z anoreksji. Całkowicie. Nie mam żadnych syndromów. Ta siła, którą otrzymałam dzięki temu - nie zamieniłabym jej na nic innego.
I co na pewno Was zszokuje - mam wrażenie, że to był dar od Boga. To wszystko. Dopiero teraz doceniam to co mam. To, że żyję. Ten spokój. Ten brak wyrzutów sumienia. Każdą czekoladę, której kiedyś się bałam. Każde wyjście ze znajomymi na pizzę, nad którą płakałam. Każde uderzenie serca, które kiedyś prawie się zatrzymało. I to, że mogę Wam pomagać. Tu i teraz.
WIĘC MAM SIĘ NIE WAŻYĆ?
Odpowiedź brzmi: tak. Nie waż się. W ogóle. Odrzuć też pomiary. Jest kilka powodów, które chcę wam przedstawić:
- Odzyskiwanie wagi na recovery jest normalne i niezbędne.
Skoro wiesz, że liczby będą coraz większe po co chcesz to sprawdzać? Jedyne co wtedy otrzymasz to sfrustrowanie Twojej choroby, która będzie przerzucać na Ciebie swoje uczucia i przyprawi Cię o złe samopoczucie.
-Water Retention
Jak już wiecie u prawie wszystkich pojawia się zatrzymująca się woda, co może oznaczać, że wg wagi przybędzie Wam nawet kilka kilogramów. Pomimo świadomości tego, część z Was po ujrzeniu tego na wadze panikuje, ponieważ anoreksja wmawia Wam: "A co jeśli to nie jest woda? Jeśli to Twoja realna waga? Lepiej dmuchać na zimne." i ograniczasz. Cofasz się.
-"Ale przecież muszę kontrolować, czy waga wzrasta."
Prawda jest taka, że to jest kolejna wymówka anoreksji, abyście to robili. Jeśli nie oszukujesz nikogo, jesteś zmotywowany i jesz rzeczywiście 3000 kalorii - nie ma potrzeby, żebyś to sprawdzał. Twoja waga będzie sama powoli wzrastać.
-"Muszę sprawdzać czy nie wzrasta za szybko"
Najczęstsza wymówka. Dla Ciebie nawet 300 gram na tydzień prawdopodobnie będzie oznaczało: "odzyskuję wagę za szybko". Uwierz mi na słowo - nie ma szans, aby na tej diecie waga wzrastała za szybko. Nawet, gdy masz EH nie będzie wzrastała za szybko. Aby przytyć dwa kilogramy na tydzień musiałbyś jeść z 10 000 kalorii dziennie, co jest niewykonalne, więc wrzuć na luz i zamknij Jej usta!
Miłego dnia , Kochani!
xxx
0 komentarze