FEAR FOODS - produkty wywołujące strach

19:34

Hej ;) Co słychać?

Mam dla Was post dotyczący fear foods. Piszę go, ponieważ wydaje mi się to ważnym tematem + w ankiecie zainteresowałyście się tym tematem ;)

Fear foods to grupa żywności/konkretna potrawa na której widok aktualnie uciekacie z krzykiem, zarzekacie się, że nigdy już jej nie tkniecie.







To przykładowe fear foods.


Pewnie jesteście ciekawi jak to było u mnie. Czego się bałam?
 Wielu rzeczy... Przede wszystkim: cukru, tłuszczu, fast foodów i pączków lub drożdżówek. Poza tym przerażały mnie potrawy, na których nie widniała tabelka wartości odżywczych. Także widzisz, nie jesteś w tym sama.

Nie jadłam cukru przez około rok: ani w czystej postaci, ani zamkniętego w słodyczach, napojach, jogurtach - jedyny cukier pochodził z owoców.

Spytacie pewnie, czy nadal się czegoś boję i jak zwalczyłam WSZYSTKIE FEAR FOODS.

Tak dobrze przeczytaliście. Wszystkich <3

METODA MAŁYCH KROKÓW

W trakcie anoreksji bariery psychiczne jakie są codziennie budowane w naszej głowie są nie lada wyzwaniem ;) Mimo to naprawdę - przy chociaż części samozaparcia, jakie było nam potrzebne do utrzymania naszej ekstremalnej "diety" jesteśmy w stanie je pokonać.

KROK PIERWSZY

Jak wspomniałam - śmiertelnie bałam się cukru. Ale , gdy wreszcie uświadomiłam sobie to, jak bardzo kiedyś uwielbiałam słodycze oraz, że dieta, którą oferował mi szpital nie wystarczy mi na odbudowanie wagi, stwierdziłam:

 "Mamo, kup mi gorzką czekoladę. Zacznę podjadać."

 To był wtedy dla mnie krok milowy. Na początku czekolada mająca 75% kakao wydawała mi się strasznie słodka, lecz po paru dniach jedzenia kilku kosteczek dziennie przełamałam się i stało się to rutyną. ZASMAKOWAŁO MI :D

KROK DRUGI

 Zwiększanie ilości i wprowadzania urozmaiceń.
Ja zwiększyłam ilość słodyczy do 600-700kcal, aby przyzwyczaić się do tego smaku. Oczywiście jako dodatek do normalnych posiłków. Kolejnym plusem tego faktu było to, że dopiero wtedy waga zaczęła powoli iść w górę. ;) Ale przede wszystkim zaczęłam jeść wszystkie słodycze, do których miałam przez ponad rok okropny wstręt.

P.S.: Pomimo, że ja wtedy liczyłam kalorie tych słodyczy - nie polecam tego. To tylko wydłuża drogę do wyzdrowienia :)

KROK TRZECI

Jedzenie danego typu żywności (np. pieczywa, słodyczy itd.) nie sprawia Ci już problemów.
Uwierzcie mi na słowo: dyskomfort związany z jedzeniem np. słodyczy mija po kilku podejściach.
Szybko człowiek przypomina sobie o tym, jak normalne było to dla niego zanim zachorował :D

METODA TERAPII SZOKOWEJ

To genialna metoda, kiedy boisz się jednej rzeczy. Na przykład hamburgera, pączka itd.
U mnie mniej więcej było to tak, że przełamywałam się będąc wśród ludzi, których kompletnie wcześniej nie znałam, a oni nic nie wiedzieli o moich przejściach ;) MIĘDZY NIMI CZUJESZ, ŻE NIE MASZ PRZYCZEPIONEJ METKI OSOBY CHOREJ, A TAKŻE WIDZĄC, ŻE NP. TWOI ZNAJOMI JEDZĄ KEBABA WYDAJE CI SIĘ TO NORMALNE I NA MIEJSCU.

Przełamałam się tak jeśli chodzi o bardzo tłuste fast-foody z różnych dziwnych budek, a także w przypadku produktów bez tabeli wartości odżywczych. :D

Pewnie wydaje Ci się to szalone, ale uwierz mi - to naprawdę działa. Więc jeśli masz okazję to umów się z kimś obcym (poznanego przez portal lub wspólnego znajomego w roli swatki :P ) i idź z nim np. do McDonald's. Gdy zobaczysz, że nikt nic o Tobie nie wie,a także ,że wszyscy jedzą te "OKROPNE NIEZDROWE" hamburgery i jeszcze ŻYJĄ, to bardzo możliwe, że sama też go zjesz ;)

Wśród rodziny nie potrafiłam się przemóc do niczego nowego. Jadłam w kółko to samo. Pomógł mi między innymi przez przypadek poznany chłopak, z którym już nie mam nawet kontaktu haha


Opisałam dwie metody, które mi pomogły, lecz w Waszej głowie pojawia się pewnie jeszcze tysiące pytań dotyczących jedzenia, więc poruszę jeszcze kilka wątków. ;)

1. Typ kalorii nie ma znaczenia.

Wiem, że wszędzie trąbią o tym jakie to słodycze są niezdrowe, o +60kg od jednego batona dziennie itp.itd. Jak dla mnie to bzdura. Jasne może nie są jakieś superzdrowe ,ale uwierzcie mi, że ja w trakcie recovery jadłam mnóstwo słodyczy i często waga stała w miejscu. :D Więc bez obaw - jeśli masz ochotę na słodycze - WCINAJ <3 Po tak długiej dyspensie należy Ci się ;)
 Nie musisz wsuwać samego białka :D




2. Nie ma podziału na ZDROWE i NIEZDROWE jedzenie. 

Na razie nie potrafisz jeszcze racjonalnie ich rozróżnić. Zapewne patrzysz na zawartość białka, błonnika itp. itd. STOP! Uświadom sobie, że jedzenie TEGO CO KIEDYŚ LUBIŁAŚ , to Twój proces zdrowienia. Nie musisz się o nic martwić. Jesz, jesz,a Twój organizm i tak będzie to wszystko przeznaczał na regenerację ;) Ten Potwór z tyłu głowy będzie Ci podpowiadał rzeczy takie jak:
"Te dwie kostki czekolady to 90kcal. Przytyjesz kilogram!"
"Nie zasługujesz na jedzenie."
"Będziesz wyglądać jak gruba świnia."
"To ma tyle tłuszczu."

WTEDY... WEŹ GŁĘBOKI ODDECH I POWIEDZ:
Przypomnij sobie, że to nie jesteś Ty. Prawdziwa Ty nigdy nie doprowadziłaby Cię do takiego stanu. Nie zniszczyłaby własnego ciała. Prawdziwa Ty nie zabijałaby siebie.

Uwierz mi- większą satysfakcję sprawi Ci przełamanie się do czekoaldy niż ponowne jej ograniczanie :D

3. Twoja waga nie zacznie drastycznie wzrastać.

Spokojnie. Miałam te same obawy. To nie jest tak, że po zjedzeniu nawet 1500 kcal więcej niż miałaś w zwyczaju jeść przez ostatnie sześć miesięcy przytyjesz w ciągu tygodnia 5 kilogramów ;) Na początku prawdopodobnie waga nie zacznie rosnąć w ogóle. A jeśli tak, to tylko się cieszyć :D Nie każdy ma tyle szczęścia. Moja waga rosła ok. 0,4-1kg na tydzień. Mimo, że jadłam ok. 3500 kcal. ;)



4. Czy licznik kalorii w głowie kiedykolwiek się wyłączy?

Nie wierzyłam w to, jeszcze z pół roku temu. Myślałam: "Do końca życia nie będę potrafiła przestać wykonywać tych działań w głowie: 100g jabłka= 52kcal + 20g masła orzechowego... Jak ja mam tak żyć?". I wtedy nastąpił przełom - PRZESTAŁAM. Raz na zawsze!!! (Nawiążę do tego jeszcze w poście o Minnie Maud ;) )  Naprawdę!




W razie jakichkolwiek pytań piszcie śmiało! Zapraszam na aska ;) Trzymajcie się ciepło xxx



You Might Also Like

8 komentarze

  1. Weszłam tu pierwszy raz i przeczytałam wszystkie Twoje posty. Dodaję do listy blogów. Cieszę się że akurat dzisiaj znalazłam tego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo! Powodzenia w walce! Jakby co, to pisz na asku lub w komentarzu :*** :D

      Usuń
  2. To co piszesz, bardzo mi się podoba. Na prawie każdym portalu można spotkać slogany "Żyj zdrowo", ale nie sądze,by jedzenie samej sałaty mogło być zdrowe... Za to twoje podejście po przezwyciężeniu choroby- SUPER! Według mnie to jakaś bzdura, że teraz wszyscy nie jedzą słodyczy, tłuszczów itp. Trzeba żyć pełnią życia, a uciekając przed jedzeniem nie osiągnie się tego. Krótko mówiąc- świetny wpis :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Takie wypowiedzi bardzo mnie motywują do pisania Pozdrawiam :D xxx

      Usuń
  3. Fajnie, ze dzielisz sie swoim doświadczeniem i wiedzą :) Podziwiam cie za to. Jednak wcinanie hamburgerów i czekolady nie wydaje mi sie czymś dobrym dla zdrowia. Może z osobami chorymi na anoreksje jest inaczej. Nie wiem bo nie jestem chora. Mam nadzieje, że pomożesz wielu osobom :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uważam, że lepiej mieć luźne podejście do jedzenia. Jasne - nie namawiam do jedzenia pasztetu łyżką haha Ale na siłę nawet w pozornie zdrowych rzeczach jak warzywa i owoce znajdziemy szkodzące nam substancje ;) Pozdrawiam xxx

      Usuń
  4. To ostatnie zdjęcie z tym kalkulatorem kalorii to z jakiejś strony czy aplikacji?? Bardzo fajnie wygląda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalazłam to w google na potrzeby artykułu. Ja nigdy nie korzystałam z tych kalkulatorów kalorii i nie polecam Wam tego przy "recovery". To prowadzi do kolejnej obsesji ;)

      Usuń