Święta z anoreksją = STRACH
11:39Hej, Kochani.
Zbliża się mój ulubiony czas w roku! Święta Bożego Narodzenia.
Pamiętam siebie w minionych latach w tym okresie...
Wiglia 2013
Kłótnie, kłótnie, kłótnie. Skończyło się na tym, że prawie nic nie zjadłam, a atmosfera była okropna. Ja płakałam , mama płakała, a choroba górowała.
Wigilia 2014
Kilka dni wcześniej "anoreksja" podpowiedziała mi, że podczas Wigilii przytyję, bo przecież nie będę wiedziała ile kalorii wtedy zjem. Dlatego wpadłam na "genialny" pomysł! Zważyłam sobie uszka po południu, tak, aby ich kaloryczność równała się mojemu standardowemu obiadowi. Gdy teraz sobie to przypominam jest mi wstyd,ale zarazem chce mi się z tego śmiać :D W każdym razie wybuchła wielka awantura o to wszystko. W końcu i tak postawiłam na swoje i zjadłam tylko to. Ehh...
Przez te dwa lata w grudniu, w okresie Świąt zaczynałam się stresować. Wiedziałam, że czekają mnie awantury. Będę musiała zjeść więcej niż zazwyczaj. Rodzice będą chcieli mnie utuczyć. Brrr.. A do tego przecież to wszystko ma tyyyyle kalorii... Wiele dni wcześniej wyszukiwałam godzinami kaloryczności potraw wigilijnych. Można powiedzieć, że znałam je na pamięć. Dodatkowo oczywiście przez cały miesiąc szukałam sobie przepisów na super potrawy świąteczne. A słowa dietetyczne, odchudzone, zdrowe wyjątkowo przyciągały moją uwagę. Czytałam to, lecz ani jednej z nich nie zrobiłam. Przeglądanie różnych obrazków przedstawiających piękne jedzenie to było kolejne moje ulubione zajęcie. Oczywiście nigdy ich nie spróbowała, ani nie miałam takiego zamiaru, ponieważ bardzo skutecznie wmawiałam sobie, że wcale nie mam na to wszystko ochoty. Gdy mama piekła moje ulubione ciasto, które robi tylko z dwa razy w roku, bo zajmuje to mnóstwo czasu też "nie miałam na nie ochoty". Mogłam tak w kółko...
Dopiero teraz dociera do mnie, że czekają mnie pierwsze normalne Święta. Takie, podczas których nie kłócimy się o to , że nie chcę obiadu, bo przecież kolacja będzie obfita, tylko takie, gdy kłócimy się o to, że mój brat zostawił bluzę na sofie w salonie, a ja robię coś w pokoju zamiast pomóc myć podłogi. Czyli jednym słowem utęskniona klasyka :D
I teraz pewnie zastanawiacie się: CO MOGĘ ZROBIĆ, ABY PRZEŻYĆ TE ŚWIĘTA W MIARĘ BEZSTRESOWO?
Już Ci mówię. ;)
NIE ZAPOMINAJ O CO W TYM WSZYSTKIM CHODZI
Przypomnij sobie, o co w tym wszystkim naprawdę chodzi. Nie zamierzam tu mówić o kwestiach religijnych. Pozwolicie, że je pominę, bo pod tym względem każdy z Was jest inny. Przede wszystkim powinniśmy się skupić na wspólnie spędzonym czasie z rodziną, na wspólnym obejrzeniu po raz sześćdziesiąty Kevina samego w domu , wspólnym gotowaniu z mamą, rozmowach do nocy, wspominaniu, wspólnym śpiewaniu. Twoja rodzina naprawdę nie konkuruje w zawodach o nazwie: KTO SZYBCIEJ UPASIE XXX(Twoje imię :P).
NIE POMIJAJ POSIŁKÓW
Wiem, co podpowiada Ci "ta druga" : nie jedz obiadu ani przekąski, bo w Wigilię zjesz 3 razy więcej niż normalnie, co poskutkuje +10kg. Nie oszukujmy się: i tak wiemy, że tak nie będzie, a co więcej- pewnie wpadniesz w taką panikę, że nie zjesz nawet swojej standardowej kolacji ;) W ciągu dnia jemy normalnie, nie pomijamy posiłków i koniec :D
FEAR FOODS
Święta to doskonały moment na pokonywanie barier i stawianie sobie wyzwań. Przypomnij sobie jakie potrawy kiedyś lubiłaś. Może ciasto Twojej mamy? Pewnie wmówiłaś sobie, że już go nie lubisz,ale może lepiej sprawdzić to na własnej skórze? :D Uwierz mi, że satysfakcja z podjęcia kolejnego wyzwania poprawi Ci na strój - POKAŻ SOBIE, ŻE JESTEŚ SILNA!
DLACZEGO WARTO?
Przez całe te lata największy smutek z powodu tego, że jestem chora odczuwałam w święta. Gdy, któryś rok z rzędu było tak samo. Nie było miłości wokół. Był płacz. Był strach. I ból. Modliłam się wtedy, aby ten okres jak najszybciej minął. Aby było po wszystkim. Aby Bóg zabrał ten ból. I chorobę. I znów czułam piękny zapach orzechów w orzechowcu, ale "nie mogłam" go spróbować. Widziałam jak rodzina się zajada krokietami, a ja nie mogłam.
Nie chcę tego. Nigdy więcej. Teraz usiądę i, gdy będę miała ochotę zjem pół blachy tego ciasta!!! Zjem 5 krokietów , zjem sałatkę z majonezem. BO MOGĘ. BO JEJ JUŻ NIE MA. BO POZOSTAŁAM TYLKO JA.
4 komentarze
Wspaniały post, bardzo prawdziwy i pozytywny, cieszę się, że zwyciężyłaś chorobę :) Mam nadzieję, że mi to się też uda, bo święta to naprawdę cudowny czas, którym trzeba się cieszyć, a nie zamartwiać, że przytyjemy.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się :)
Dziękuję bardzo! Powodzenia!!! Wesołych świąt! :D xxx
UsuńTwój blog jest cudowny!! Bardzo motywujący! Na początku podchodziłam do Ciebie bardzo sceptycznie, jednak teraz, gdy to wszystko czytam, widzę, że Twoje recovery przebiegało dokładnie tak, jak moje teraz... Te same myśli, te same czynności, te same zabiegi. Nie przestawaj pisać, a może będziesz mogła się pochwalić przynajmniej jedną ocaloną przed ED osobą ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!!! Trzymam za Was wszystkie kciuki! Wesołych Świąt! :D xxx
Usuń