PRZED I PO
03:39
Akceptacja i zadowolenie ze swojego wyglądu, zamiast łudzenia się, że mając śmiertelną niedowagę wyglądam dobrze.
Sięgnięcie po kolejny kawałek ciasta mamy, ponieważ jest pyszne, zamiast przeliczania kalorii zawartych w jednym kawałku, którego i tak nie zamierzałam wziąć.
Kłótnia o nieposprzątany pokój, zamiast kolejnej o niezjedzony obiad.
Bezstresowy wypad ze znajomymi o 3 w nocy na kebaba, zamiast sprawdzania po raz tysięczny, ile kalorii ma jeden hamburger w McDonald's.
Wybieranie przepisu na różne potrawy ze względu na ich smak, zamiast patrzenia na zawartość tłuszczu lub/i cukru.
Ważenie się raz na miesiąc, zamiast odliczania dni i godzin, do sprawdzenia, czy, aby nie przytyłam 10 kilogramów od dołożonych 100 kalorii.
Rozmawianie na FB z chłopakiem poznanym w autobusie, zamiast przeglądania godzinami zdjęć jedzenia.
Myślenie o kreacji na sylwestra, zamiast rozmyślania o tym, czy będzie tam dietetyczna Coca-Cola.
Wybieranie słodyczy ze względu na smak, zamiast sprawdzania, który ma więcej białka.
Zjedzenie tabliczki czekolady, gdy mam na to ochotę, zamiast wertowania stron internetowych delikatesów i sprawdzania ile kalorii mają różne czekolady.
Sporadyczne ćwiczenia, zamiast wyrzutów sumienia, ponieważ musiałam siedzieć przez 2 godziny u babci nie ruszając się.
Czerpanie radości z jedzenia, zamiast zmuszania się do niego.
Próbowanie nowych smaków, zamiast jedzenia 7 obiadów w kółko.
Śmiech i rozmowy przy posiłku, zamiast kolejnych wylanych łez nad "za tłustą" zupą.
Niemożność doczekania się Wigilii z zamiarem spałaszowania tylu uszek z barszczem , ile uda Ci się zmieścić, zamiast modlenia się, aby Święta się już skończyły, a wizyta u babci była odwołana.
Nabijanie się z mojego food baby, zamiast rozpaczania nad tym, że mój brzuch nie jest chwilowo wklęsły.
Zrozumienie, że rozmiar M jest odpowiedni dla kobiety o moim wzroście, zamiast uczucia beznadziejności, dlatego, że nie mogę wbić się w ciuchy XS, które wyglądają, jakby były uszyte dla 10-letniego dziecka.
4 komentarze
Po części to prawda- tylko same możemy sobie pomóc. Chociaż niekoniecznie damy sobie radę same i wsparcie innych osób jest prawie zawsze konieczne.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Wsparcie jest potrzebne ;) Ale w moim przypadku mimo ogromnego wsparcia rodziny, dopóki ja NIE CHCIAŁAM NA 100% WYZDROWIEĆ stałam w miejscu. Pozdrawiam xxx
UsuńZgadzam się i potwierdzam u mnie też tak było, choć właściwie jest, bo ciągle jeszcze jestem w trakcie walki.
OdpowiedzUsuńTo jest tak, że widzisz to wszystko, ale nie potrafisz tego ot tak zmienić. Prawda? ;)
Usuń