EXTREME HUNGER

07:00

Extreme hunger występuje u niemal wszystkich osób wychodzących z anoreksji. Jest to jeden z najbardziej przerażających elementów recovery.

 


To ten moment, gdy jesteś głodny, ale nie jesteś głodny. Czujesz się najedzony, ale nie jesteś.
Gdy normalnie według przytoczonej już przeze mnie metody leczenia Minnie Maud jesz na przykład 3000 kalorii dziennie potrafisz wtedy skonsumować nawet 6000-10000 kalorii. To oczywiście powoduje panikę u osoby starającej się wyzdrowieć. Może to trwać jeden dzień, a może się przeciągać do miesięcy - żadna wersja nie jest zła. Każdy jest inny. Najważniejsze jest to, aby


NIE PRÓBOWAĆ TEGO ZAHAMOWAĆ!

Musisz się temu poddać. Wiem po sobie, że może to być okropnie trudne.

U mnie wyglądało to tak, że napady miałam w nocy. Gdy poszłam na studia schudłam od tej mojej wyznaczonej wagi. Wtedy stwierdziłam, że muszę dołożyć trochę jedzenia, bo czuję się za chuda. ;P Miałam wiele słodyczy w szafce (od zawsze je kolekcjonowałam, ponieważ, gdy tylko w sklepie rzuciła mi się w oczy jakaś limitka musiałam ją mieć :D ), więc doszłam do wniosku, że dołożę sobie z 300 kalorii do mojej codziennej diety. W ciągu dnia nie miałam na to za bardzo ochoty, dlatego robiłam to wieczorem. To właśnie któregoś wieczoru/ którejś nocy , nawet nie pamiętam jak to się stało miałam zjeść parę rządków czekolady, a zjadłam całą. A potem jeszcze jedną. I batona. A nawet cztery. A potem od razu poszłam spać.

I sama byłam w szoku, gdy przy pierwszym extreme hunger, zamiast czuć wyrzuty sumienia poczułam się wolna. Oczywiście odczuwałam jakiś dyskomfort psychiczny, ponieważ wychodzenie poza schemat było dla mnie czymś dziwnym, ale byłam z siebie tak dumna, że następnego dnia od razu zadzwoniłam do mamy jej to powiedzieć.
Na początku nadal rozpierała mnie duma: że jestem taka silna, ponieważ potrafię JEŚĆ KIEDY CHCĘ. Wszystko było w porządku dopóki nie wymknęło się to spod kontroli. To znaczy od początku nad tym nie panowałam, lecz dopiero później zdałam sobie z tego sprawę. Jadłam w nocy tak dużo, że nieraz płakałam z bólu. Czułam się tak jakby żołądek zamierzał mi zaraz pęknąć. Znowu wydzwanianie do mamy, ale teraz dlatego, że nie mogłam tego zahamować. Pochłaniałam wszystko co miałam w szafkach i lodówce.

 Ciągnęło się to łącznie z dwa miesiące. Przytyłam wtedy do mojej wagi przed chorobą. Na początku czułam się z tym źle. Wydawało mi się, że wyglądam grubo, jednak po jakimś czasie przestało mi to przeszkadzać. Albo inaczej. Starałam się ignorować ten głos w głowie. 



A potem stało się coś na co czekałam z 2-3 lata.
ODZYSKAŁAM MIESIĄCZKĘ.

Dopiero ta sytuacja przywróciła mi obiektywne patrzenie na moją sytuacją. Dotarło do mnie jak bardzo sobie wmawiałam, że tego nie potrzebuję; że wolę być w dużej niedowadze, ale "czuć się dobrze", niż ważyć więcej, ale móc mieć dzieci w przyszłości. W tym momencie poczułam się dobrze w swojej skórze. Stwierdziłam, że przecież nie jestem gruba, a to co podpowiada mi anoreksja jest jedną wielką bzdurą. 







To jeszcze bardziej mnie napędziło. Wtedy wiedziałam, że choćbym miała płakać nocami chcę się wyzbyć tych demonów raz na zawsze. Nie ważne, co będzie - wszystko jest lepsze od tkwienia w tym bagnie. Wszystko. 

Po jakimś czasie wpadłam na pomysł, że nie będę mieć w akademiku słodyczy - będę kupować rzeczy, które bardziej hamują apetyt. Jeden dzień było lepiej. Już się cieszyłam , że extreme hunger minął. Lecz już następnego dnia zaczęło się znowu. Paczka płatków na raz z litrem mleka? EASY. :D

Dotarło do mnie w końcu, że to wszystko musi minąć samoistnie. Trzeba tylko tak jak przy innych etapach recovery zacisnąć zęby i poddać się temu. 

Zdarzało się to coraz rzadziej,a mi zaczęło to być obojętne. Po prostu jeśli miałam na coś ochotę jadłam to. I tyle. Potrafiłam się nawet z tego śmiać. 

"Ej, patrzcie zjadłam trzy tabliczki czekolady. Pobijecie mnie?"

Aż w końcu minęło zupełnie. Oczywiście zdarza mi się, że mam ochotę na tabliczkę czekolady lub nawet więcej, ale każdy czasem tak ma ;) A szczególnie kobiety :D




1. To nie jest tak, że organizm przyzwyczaja się do jedzenia 6000 kalorii dziennie.

Pamiętam, że obawiałam się tego przechodząc przez ten etap. Wyobrażałam sobie to tak, że mój organizm przez cały czas będzie się domagał tych 6000 kalorii, a ja będę tyła w nieskończoność.
To tak nie działa. ;) Po takim wyniszczeniu organizm musi się odbudować. Wiadomo - chciałby to zrobić jak najszybciej. Pomyśl sobie o tym jak wyglądają Twoje kości, mięśnie, włosy, paznokcie, skóra, zęby. Cały ten nadbagaż idzie na odbudowanie tego.


2. Twoje ciało uzupełniało deficyt biorąc energię z mięśni, kości, organów i nerwów. Ponadto zatrzymywało różne biologiczne funkcje, aby zaoszczędzić energię. Mam tu na myśli między innymi: miesiączkę, spowolniony metabolizm metabolizm, problemy z sercem.

To działa mniej więcej tak. Wyobraź sobie: został zniszczony dom, przeszło przez niego tornado. Kto szybciej go odbuduje? Jedna osoba? Czy dwadzieścia? Tak samo jest w tym przypadku. Przez to, że dostarczysz organizmowi odpowiedniej ilości energii, szybciej będzie mógł się zregenerować.
  

3. Pewnie się zastanawiasz, czy możesz jeść fast-foody, słodycze, wysoko przetworzoną żywność.

Powiedziałabym, że to jest nawet wskazane. Zrobisz podwójnie dobrą robotę :D Ja dzięki extreme hunger przełamałam się do wielu rzeczy, których wcześniej się obawiałam. U mnie można mówić tu o pączkach, drożdżówkach, ciastkach z piekarni, różnych potrawach o nieznajomej wartości energetycznej, a także kaloriach w płynie. Potem, gdy extreme hunger odejdzie w niepamięć, bez obaw będziesz mogła sięgnąć po każdą potrawę ;)



  4. Extreme hunger to nie jest to samo, co kompulsywne objadanie.

Pamiętam, że bardzo się bałam, że ten apetyt przerodzi się u mnie w kompulsywne objadanie lub bulimię. Teraz z ręką na sercu mogę powiedzieć, że to nie prowadzi do innych zaburzeń odżywiania, o ile oprzesz się "pokusie" ponownego ograniczania jedzenia lub prób spalenia dostarczonych kalorii poprzez wyczerpujące ćwiczenia. Musisz zaufać swojemu ciału. 





5. Mój brzuch jest wielgachny. Wyglądam jakbym była w ciąży.

To całkiem normalne. Ja nadal tak miewam. Jest to tak zwane food baby. Nie jest to tłuszcz, ani nie przytyłaś tyle od jedzenia. To wszystko to jedzenie zalegające w brzuszku. Najlepiej wtedy napić się herbaty miętowej lub wody z cytryną (przynajmniej u mnie to w jakimś stopniu pomaga ;) )



Podsumowując: spokojnie! :D Nie musicie panikować. To tylko jest jeden z etapów recovery. Przechodziła przez to prawie każda dziewczyn, która wychodziła z anoreksji. Jeśli macie jeszcze jakieś pytania piszcie śmiało na asku, na e-mail lub w komentarzach ;)







MIŁEGO DNIA KOCHANI! xxx

 

 

 

You Might Also Like

12 komentarze

  1. świetny post :* czytam, że dużo przeszłaś, ale powoli wszystko wraca do normy, z czego bardzo się cieszę :* oby tak dalej, mała :*

    julaqla.blogspot.com

    zyje-teraz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :D Tak naprawdę (mówię to z ręką na sercu) już wróciło :) Tej drugiej już nie ma haha :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Obecnie nie wiem czy to kompulsy czy extreme... Właśnie przegryzam kanapkę z nutellą i żółtym serem... Chociaż jak na razie dzisiaj i tak zjadłam dosyć mało w porównaniu do poprzednich dni, ale strasznie mnie ten etap zniechęca. Już nawet powoli zaczęłam wracać do diety :( Nie daję rady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście może to być ciężki do rozróżnienia. Jednak jeśli miałaś anoreksję i zaczęłaś jakiś czas temu więcej jeść, to na pewno jest to extreme hunger.
      Też wsuwałam jakieś dziwne połączenia hahaha. Parówki, a po tym czekolada. :D Norma. ;)
      Musisz sobie powiedzieć: TO DLA MOJEGO DOBRA. ANOREKSJA PRÓBUJE MNIE ZNOWU USIDLIĆ,ALE JA TYM RAZEM BĘDĘ SILNIEJSZA. CHCĘ WYZDROWIEĆ. CHCĘ WYSKOCZYĆ ZE ZNAJOMYMI NA PIZZĘ O 3 W NOCY BEZ WYRZUTÓW SUMIENIA, CHCĘ SPRÓBOWAĆ KĘSA CIASTA OD MAMY, CHCĘ MIEĆ W PRZYSZŁOŚCI DZIECI I CHCĘ, ABY WRESZCIE PO TAK DŁUGIM CZASIE BYŁO NORMALNIE.
      A TERAZ TO JEST MOJA SZANSA. JEŚLI PRZETRWAM TE PARĘ TYGODNI, CZY NAWET DWA MIESIĄCE BĘDĘ MOGŁA NORMALNIE ŻYĆ. JUŻ ZAWSZE.

      Usuń
  3. Ja jestem właśnie na takim etapie i są momenty kiedy czuję się dumna, że daję radę i jem coś, bo mam taka ochotę, ale tez i takie kiedy płaczę, bo tyle zjadłam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uff mam tak teraz i myślałam że tylko ja mam coś takiego ale i tak przeraża mnie to ile jem. Już praktycznie wyzdrowiałam i czuje się świetnie ale nadal jem 24 na dobę. Dosłownie zjem obiad, odłożę talerz do zmywarki i otwieram lodówkę "co by tu zjeść" i tak mam cały dzień póki nie pójdę spać... Nie czuję tego, że jestem pełna i mogłabym jeść wszystko co widzę xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, a co jeśli nie miałam anoreksji, ale jadłam po prostu dużo za mało. Przez pół roku jadłam po około 1000-1300 kalorii (wiadomo, były czasem jakieś małe napady, ale nie wyjadałam całej lodówki na raz), a teraz potrafię zjeść z 4000 kalorii i nadal czuję się głodna. No i nie wiem czy to kompulsy, czy właśnie extreme hunger :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trwa to już ponad tydzień. Boję się, bo nie chcę dojść do mojej wcześniejszej wagi. Teraz ważę odpowiednio do wzrostu i jestem zadowolona ze swojego ciała (no wiadomo, że zawsze może być lepiej, ale i tak jest super :P). Może mi ktoś doradzić, bo już nie wiem czy mam się opanować, czy dalej objadać?

      Usuń
    2. Twój organizm nie odróżnia tego, czy glodzilas się specjalnie, czy po prostu intuicyjnie mało jadłaś bo nie miałaś chęci. Jednak bez względu na to twoje ciało odczuwa te braki i teraz chce się zregenerować, tak samo jakby był po przebytej anoreksji. Deficyt kaloryczny to deficyt i organizm przy każdym takim epizodzie będzie potem próbował się ratować i odbudowywać. Jedz śmiało kochana, kiedy wszystko wróci do normy to i apetyt się unormuje, o ile faktycznie nie ma tutaj mowy o zaburzeniach odżywiania;)

      Usuń
    3. Twój organizm nie odróżnia tego, czy glodzilas się specjalnie, czy po prostu intuicyjnie mało jadłaś bo nie miałaś chęci. Jednak bez względu na to twoje ciało odczuwa te braki i teraz chce się zregenerować, tak samo jakby był po przebytej anoreksji. Deficyt kaloryczny to deficyt i organizm przy każdym takim epizodzie będzie potem próbował się ratować i odbudowywać. Jedz śmiało kochana, kiedy wszystko wróci do normy to i apetyt się unormuje, o ile faktycznie nie ma tutaj mowy o zaburzeniach odżywiania;)

      Usuń
  6. Cześć!
    Powiedz proszę, czy to całe nocne 'odrabianie' nie odbiło się negatywnie na kondycji Twoich narządów (mówię o żołądku, wątrobie, itd.)?

    OdpowiedzUsuń